Jabłko zostało już zjedzone... - "Zmrok" Harvard Lampoon

Zmrok postanowiłam przeczytać z nadzieją, że będzie to coś ciekawego, a za razem zabawnego. Miała


to być parodia bestsellerowej Sagi Zmierzch. Bardzo się jednak zawiodłam. 😕 Po przeczytaniu powieści Stephenie Meyer, od Zmroku oczekiwalam czegoś więcej. Niestety czytając tą książkę czułam narastające zarzenowanie. Z każdą kolejną chwilą nudziłam się coraz bardziej...


Jeśli chodzi o fabułę to...
Belle Goose stawia sobie za cel odnalezienie wampira, który ją ukąsi. Spotyka Edwarta Mullena. Okazuje się jednak, że nie jest to chłopak jej marzeń i snów, ponieważ... nie jest on wampirem...😂

Ciąg wydarzeń jest bardzo podobny do "oryginalnego" Zmierzchu. Jednak mam nieodparte wrażenie, że czasami pomijane są dość istotne momenty...
Cały zamysl historii jest dość ujmujący. Belle spotyka Edwarta, który nie jest wampirem... To naprawdę moglo się udać. Niestety nie wyszlo.

W tym wszystkim to najgorsze, że mnie to wcale nie rozśmieszylo, a miala to być parodia... 😂

Bohaterowie przez caly czas zachowywali się po prostu niespotykanie dziwnie. Główna bohaterka Belle Goose z powodu odrobinę dłuższej prawej nogi potyka się o wszystko, przewracając, zgniatając i rozwalając przy tym wszystko i wszystkich. Wstrzykuje sobie do żył sok grejpfrutowy (to akurat dobre 😁 - niestety raczej więcej takich "fajnych" rozwiązań przedstawienia Belli nie znajdziemy). Sam Edwart to dopiero gość... Konstruuje jakiegoś dziwnego robota (swoją drogą nie mam pojęcia skąd się to wzięło i do czego może nawiązywać).

Czytając Zmrok czasami sama nie wiedziałam o co chodzi. Gubiłam się bardzo... Napisane to jest w bardzo chaotyczny sposób. Większość wątków nie miała sensu. Było to czasami wręcz absurdalne.

Ja rozumiem, że parodia to coś śmiesznego, naśmiewanie się w pewien sposób z oryginału. Chodzi tylko o to, że ta "książka" nie mieści się w granicach dobrego smaku.

Mogę jednak przyznać, że okładka mi się bardzo podoba. Ugryzione jabłko bardzo fajnie nawiązuje do okładki Zmierzchu, gdzie znajdują się dłonie trzymające jeszcze nie zjedzone jabłko.

-Wiecie co? - zagadnął. - Mimo że jestem prawdziwym wampirem, czyli kimś z natury małomównym i porywczym dam wam trochę czasu. Nie zwracajcie na mnie uwagi, stanę sobie z boczku, po cichu kipiąc z wściekłości i miotając złowieszcze spojrzenia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Frigiel i Fluffy... - Minecraft'owy świat

MERY MAJKA - Sylwia Lipka

"Razem z moimi przyjaciółmi mogłam albo zwyciężyć wojnę... albo wywołać apokalipsę." - KSIĘŻYCOWE SERCE